Relacja z benedyktyńskiego weekendu w Farynach
Już trzeci rok z rzędu Uroczystość Bożego Ciała zapoczątkowała nasz Benedyktyński Weekend w Farynach. Również po raz trzeci uroczysta procesja zatrzymała się przy budynku naszej szkoły, gromadząc wokół przygotowanego przez nas ołtarza mieszkańców wsi oraz przyjaciół Fundacji. W uroczystości po raz kolejny uczestniczył o. Konrad Małys OSB, a po raz pierwszy ks. Bartłomiej Koba, nowy proboszcz w Farynach.
W gościnie u Zielonej Gęsi
Ledwie zdążyliśmy ochłonąć po tym gorącym na duchu i upalnym na termometrze czwartku, a już czekało na nas kolejne, niecodzienne wydarzenie. Piątkowy poranek rozpoczęliśmy Mszą świętą w Leśniczówce Pranie. W Praniu, w środku Puszczy Piskiej nad Jeziorem Nidzkim, znajduje się Muzeum Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, twórcy m.in. „Teatrzyku Zielona Gęś” – zbioru miniatur o groteskowym i satyrycznym charakterze. Choć w Leśniczówce Pranie gościliśmy nie po raz pierwszy, to jeszcze nie zdarzyło się nam cieszyć tu liturgią! Msza św. odprawiona przez o. Konrada Małysa na tle Jeziora Nidzkiego na długo pozostanie w naszej pamięci. Dziękujemy gospodarzom tego wyjątkowego miejsca za serdeczną gościnę i … mamy nadzieję do zobaczenia 🙂
Przedwakacyjne porządki
Po powrocie do Faryn zabraliśmy się do pracy wokół szkoły. Nie tak dawno informowaliśmy Was na naszym blogu o postępie prac remontowych, m.in. przygotowywaniu pomieszczeń na pokoje dla gości, refektarz, recepcję, salę konferencyjno – biblioteczną. Otóż na ten moment prace zostały wstrzymane. Niestety, nie dysponujemy obecnie takimi środkami finansowymi, które pozwalałyby na kontynuowanie tego, co zamierzyliśmy. W oczekiwaniu na kolejny zastrzyk funduszy postanowiliśmy jednak zakasać rękawy i zabezpieczyć co się da, aby rzeczy ofiarowane nam przez naszych darczyńców nie uległy zniszczeniu i mogły służyć nam w późniejszym czasie. Tak oto uporządkowaliśmy i zabezpieczyliśmy książki, odkurzyliśmy część mebli. Oceniliśmy, jakiego rodzaju prace porządkowe będą kontynuowane w okresie wakacyjnym. Uporządkowaliśmy teren na zewnątrz szkoły, w tym przy pustelni „Włodzimierzówce”.
Prowadzeni przez Słowo i mądrość ojców
Gdy kurz porządnie dał się nam już we znaki, zakończyliśmy porządki, aby przygotować się do wysłuchania Konferencji naszego opiekuna ojca Konrada. W pierwszej z nich o. Konrad uczył nas, że tym, co decyduje o trwałości dzieła jest przekraczanie siebie. Gdy oprócz własnego dobra zaczyna się dla nas liczyć dobro drugiego człowieka, gdy zależy nam na tym, abym wzrastał nie tylko ja, ale i ten drugi, wkraczamy na drogę wzrostu miłości. Wówczas wspólnota przestaje być już tylko strukturą formalną. Otwiera się dla niej inna, nowa przestrzeń, w której działanie na rzecz wzrostu łaski w drugim staje się tak samo ważne, jak rozwój mojej własnej osoby. Takiej wspólnocie Bóg nie skąpi swojego światła. Kieruje nią, prowadzi, pokazuje jak i dokąd iść dalej. W takiej wspólnocie Chrystus objawia się na różne sposoby. Ważne jest, aby słuchać Go uważnie, w różnych okolicznościach dnia codziennego. Mówi On bowiem nie tylko poprzez swoje Słowo, ale przez ludzi i wydarzenia.
Link do wszystkich nagrań wideo z tego weekendu
Druga część Konferencji poświęcona była formacji duchowej na przykładzie Filokalii. Filokalia to zbiór pism ascetycznych i duchowych 36 autorów z okresu od IV do XVII wieku. Pisma te zostały pierwotnie zebrane i uporządkowane przez mnicha Nikodema z góry Athos i biskupa Makarego z Koryntu. Filokalia jest świadectwem przeogromnej głębi mistrzów życia wewnętrznego. Dla nas, ludzi XXI wieku, może stanowić nieodzowną pomoc w prostowaniu naszych ścieżek oraz w naszych zmaganiach na rzecz wzrostu duchowego. Ojciec Konrad gorąco zachęcał nas do czerpania z tego źródła mądrości, także poprzez wybieranie przypadkowego fragmentu. Nawet krótki fragment dzieła może nas poprowadzić zgodnie z tym, czego aktualnie potrzebujemy i z czym się zmagamy.
Studium natury ludzkiej według Norwida
Podczas naszego Benedyktyńskiego Weekendu wysłuchaliśmy jeszcze drugiej konferencji. To było prawdziwe wyzwanie, bowiem o. Konrad postanowił pochylić się nad zawiłością ludzkiej natury na przykładzie liczącego 27 rozdziałów poematu Cypriana Kamila Norwida „Quidam. Przypowieść”. Poemat osadzony jest w Rzymie czasów Hadriana, gdzie krzyżują się wpływy późnego judaizmu, hellenizmu i wczesnego chrześcijaństwa. Na przykładzie kilku postaci o. Konrad zastanawiał się, co powoduje człowiekiem, jak silne, także destrukcyjne, siły w nim drzemią, skąd w człowieku skłonność do buntu. Cieszymy się, że o. Konrad obdarzył nas zaufaniem włączając Quidama do zbioru naszych lektur duchowych. Część z nas odczuła jednocześnie ulgę, że jest jeszcze czas na dalsze, spokojne analizowanie tego dzieła, o którym Zygmunt Krasiński, wielki poeta epoki romantyzmu, mówił następującymi słowami: „(…) Norwid zwariował: napisał poemat o dwóch tysiącach wierszy, które drukować mu kazał, a z którego ani wiersza, ani on, ani nikt nie zrozumiał” 🙂
Mojżesz, Saul, Dawid a wielkie dzieła Boże
Poza dwiema konferencjami mieliśmy okazję wysłuchać komentarza naszego opiekuna do fragmentów starotestamentalnej Księgi Wyjścia. Podczas dwóch spotkań w ramach Lectio Divina rozważaliśmy, w jaki sposób Bóg przeprowadza swoje zamysły, włączając w ich urzeczywistnienie konkretne osoby. Historia Mojżesza pokazuje, że Bóg dokonuje swoich wielkich dzieł poprzez zwykłych ludzi. Niekiedy pozwala im doświadczyć poczucia porażki i nie spieszy się z ich pocieszeniem. Jednak jeśli człowiek jest cierpliwy, to w tym, co go spotyka, jest jakaś Boża pedagogika. Ilekroć czujemy się przytłoczeni niepowodzeniem i osamotnieni, możemy być pewni, że Bóg przyjdzie znowu, czasem w najmniej spodziewanej chwili.
Odnosząc się do punktów zwrotnych w naszym życiu o. Konrad zauważył, że w pewnym momencie na każdego z nas przyjdzie czas podjęcia jakiejś decyzji. Proces ten nie jest bezbolesny, bowiem podejmując stające przed nami wyzwanie trzeba będzie z czegoś zrezygnować. Czasem potrzeba będzie wykonać prawdziwy skok lub wyjść na całkowitą „pustynię”. Ważne jest jednak, aby tego czasu nie „przegapić”. Bywa jednak, że słysząc wezwanie Boże człowiek waha się i nie potrafi odpowiedzieć od razu. Jednak tak długo, jak człowiek jest z Bogiem szczery i pozostaje z Nim w otwartym dialogu, to te jego wahania, słabości, a nawet grzech nie będą przeszkodą w tym, aby Bóg wykonał to, co zamierzył. Co więcej, szczera postawa człowieka zdaje się Bogu podobać i przyciągać Jego łaskę.
Odnosząc się do Księgi Wyjścia rozważaliśmy również, że w życiu każdego człowieka przychodzi czas kryzysu. Taki czas nie jest klęską. Doświadczając kryzysu naród wybrany starał się dostrzec sens tego, co go spotykało. Ponownie o. Konrad zaznaczył, że pokora i szczerość człowieka jest w oczach Boga niezwykle cenna. Przywołał postaci królów Saula i Dawida. Obydwaj zostali namaszczeni przez Boga na królów Izraela, jednak tylko Dawid zachował dany mu charyzmat, ponieważ do końca pozostał z Bogiem szczery. Gdy zgrzeszył, nie krył swojej winy, nie udawał, że nic się nie stało. Pokornie przyznał się do przewinienia i oddał się w Jego ręce. To właśnie odróżniało go od Saula, który, dopuszczając się niewierności, nie był w stanie uznać swojego błędu. Pycha serca doprowadziła Saula do utraty charyzmatu. W konsekwencji utracił on zdolność uczestnictwa w Bożym dziele. Zestawienie losów tych dwóch wielkich postaci pokazuje nam jak ważne jest, aby człowiek strzegł w sobie łaskę Bożą. Otrzymując Boże dary nie wolno się wywyższać. Przeciwnie, należy pilnować się, aby pozostać pokornym.
Tworzenie wspólnoty jest jak wędrówka przez pustynię
Wygłoszone przez o. Konrada konferencje i przeprowadzone Lectio Divina były dla nas, jak zawsze, bardzo ubogacające. Równie cenne były dla nas dyskusje, które prowadziliśmy podczas tych kilku dni. Rozmawiając ze sobą raz w mniejszych, raz w większych grupkach doświadczyliśmy, jak bardzo „pracuje” w nas temat przyszłej wspólnoty, której kształtu jednak jeszcze nie znamy…
Urzeczywistnienie wizji nieżyjącego już ojca Włodzimierza Zatorskiego OSB jest i będzie żmudnym procesem. Mogłoby się wydawać, że mając do dyspozycji pustelnię nie ma już większych przeszkód do podjęcia życia w konkretnym rytmie opartym na modlitwie i pracy, nie bacząc na liczne ograniczenia spowodowane istnym placem budowy dookoła. Jednak ilekroć nasze serca wyrywają się w kierunku tej wizji, dochodzimy do pokornego uznania, że sam zapał i wewnętrzny żar nie wystarczy, aby to marzenie na dziś urzeczywistnić. Widzimy bardzo wyraźnie, że chcąc zapewnić nawet kilku osobom przestrzeń samotności, nieodzownej i absolutnie koniecznej w życiu monastycznym, musimy zadbać o odpowiednią infrastrukturę. Nie mamy tu na myśli luksusów, przeciwnie – pokoje mają być skromne i proste w formie zewnętrznej, aby ci, którzy w nich przebywają mogli doświadczyć bogactwa płynącego z wewnątrz, nie z faktu posiadania rzeczy. Jednak zapewnienie nawet tak prostych warunków życia dla kilku osób, a w kolejnej perspektywie także dla gości, wymaga potężnego nakładu środków finansowych.
Jesteśmy szczęśliwi i wdzięczni, że już tyle udało się nam zrobić. To, co dziś mamy jest w porównaniu z punktem wyjścia, kiedy to nabywaliśmy teren szkoły, imponujące, jednak przed nami jeszcze długa droga…
Właśnie, punkt wyjścia. Podczas naszego Benedyktyńskiego Weekendu pochylaliśmy się nad Księgą Wyjścia. Możemy zaczerpnąć z niej wiele mądrości, jakże potrzebnej nam teraz na naszej drodze. Jak zachować spokój, kiedy celu wędrówki jeszcze nie widać? Jak nie stracić cierpliwości do siebie nawzajem, kiedy pojawią się różne oczekiwania? Jedno jest pewne, nie idziemy sami. Mamy mocnego Przewodnika. Jeśli wyprowadził On tych, których ukochał, z niewoli Egiptu, a potem wspomógł ich podczas żmudnej wędrówki przez pustynię, to dlaczego miałby nie pomóc i nam?
Było to bardzo dobre spotkanie.