Drogowskazy życia od o. Włodzimierza Zatorskiego

Publikujemy piękny tekst Aldony Skudrzyk, która była redaktorką i korektorką książek o. Włodzimierza Zatorskiego. Na podstawie publikacji ojca pani Aldona wyznacza drogowskazy, które mogą pomóc nam w duchowym rozwoju.


Nie w porę. Odchodzenie z ludzkiej perspektywy zawsze jest nie w porę. Na pytania: dlaczego teraz, dlaczego On, dlaczego… nigdy nie zdołamy odpowiedzieć. Prościej więc nawet ich nie zadawać. Zwróćmy się raczej z wdzięcznością do tego, co za nami, co wspólne, co doświadczone, i tego co przed nami, co pokazane, co niejako zadane przez spotkanie, przez wytyczanie drogi człowieczego życia, ścieżek myślenia o ludzkiej kondycji.

Właściwie trzeba powiedzieć, że to, co wiemy o sobie, nie jest wiedzą i nawet nie może nią być. Wiedza bowiem zakłada jakiś dystans pomiędzy
podmiotem wiedzy a jej przedmiotem. Lepiej w tym miejscu mówić o rozumieniu siebie, o świadomości, o poczuciu własnej tożsamości. Musimy sobie powiedzieć, że jesteśmy dla siebie tajemnicą, misterium. Każdy z nas jest dany sobie jako misterium. Odkrycie tej prawdy budzi pytanie o znaczenie tego misterium, o istniejący w nim zamysł i cel, ku któremu prowadzi.
(„Droga człowieka”)

Ojciec Włodzimierz towarzyszył nam w drodze, po której sam szedł, czasem o krok, najczęściej jednak wiele kroków przed nami… Nadzwyczajna pracowitość i niezwykła dynamika ewangelizacyjna sprawiały, że wielu współczesnych mogło mieć w Nim przewodnika. Każdy indywidualnie na swoją miarę, według własnego rozeznania etapu drogi, na którym się znalazł, na którym spotkał Ojca Włodzimierza.

Droga – to dość banalne porównanie wydać się może pospolite, ale droga każdego może przecież być inna, niekoniecznie wyboista, także ła-
godna, bez wielkich potknięć, ale szeroka i z poboczami, na tych poboczach można się zatrzymać, zwalniać tempo, przeczekać gorszy czas – ciemność: Noc wiary jest mu dana po to, by człowiek mógł sam, w wolności wybrać („Kryzys małżeństwa”). Trzeba to rozeznać, stąd zachęta do życia „przytomnego”: W życiu każdego z nas niezmiernie ważną sprawą jest rozeznanie duchowe. Jest ono wręcz rozstrzygające, gdyż dobre rozeznanie daje nam właściwą orientację w życiu („Dar sumienia”, „Rozeznanie du-
chowe”). Czasem trzeba z drogi wytyczonej nawykiem, wygodą czy zapiekłością zawrócić, wręcz zdecydowanie porzucić obrany kierunek
(„Przebaczenie”).


Wielekroć słyszeliśmy, że w życiu chodzi o Życie: Rozwijać wiarę i pogłębiać ją, odważnie poznawać siebie, akceptować („Mądrość ukryta.
O sztuce życia w pełni”, „Prawda w życiu człowieka”), szukając prawdziwego szczęścia („Kto pragnie szczęścia”), dostrzegać własną godność Boże dziecięctwo, mierzyć wartość wszelkich działań owocami tych działań („Po owocach ich poznacie”).

Pewnie tęsknotą każdego wierzącego jest znaleźć własną drogę do tego, co określa się jako zażyła relacja z Bogiem, żywy kontakt z Bogiem. Przeszkadza w tych poszukiwaniach czasem duchowa ospałość, czasem rutyna codzienności, czasem wreszcie przekonanie, że to może nie dla każdego, że to może dla wybranych…

Wymóg sformułowany jako „spotkanie z Bogiem, słuchanie Boga, otwarcie się na Boga” okazuje się może onieśmielający, bo za trudny, prawie teoretyczny.

Ojciec Włodzimierz budził nas do duchowej aktywności. Dowiadywaliśmy się od naszego Przewodnika, że to nie tak, że nasz obowiązek to dążenie do prawdziwej dojrzałości chrześcijańskiej – do pełnego zawierzenia, do zażyłości ze Słowem Bożym (lectio divina), do odkrycia osobistej drogi modlitwy (wewnętrznej, kontemplacyjnej).

Modlitwa jest bowiem wejściem w osobistą i żywą relację „z Bogiem żywym i prawdziwym”. Z tej racji każdy musi sam odkryć własną drogę modlitwy, trzymając się drogowskazów, jakie nam zostawił jedyny Mistrz, Jezus Chrystus, wcielony Syn Boży. („Modlitwa chrześcijańska”)


Zatem wejście w relację, w osobisty, osobowy kontakt z Bogiem to cel naszego życia, nie wystarcza wiedza o Bogu:

Czysty rozum bowiem nie daje nam życia. On jest jedynie narzędziem, dzięki któremu możemy dojść do zrozumienia, czym jest życie, jakie prawa nim rządzą i co należy zrobić, aby autentycznie żyć, jednak w samym rozumie nie ma życia. Rozumem odkrywamy, że życie polega na żywej
relacji osobowej, na nadziei, ufności, zawierzeniu. Najlepsze, co rozum może nam dać, to odnaleź drogę do dającego życie zawierzenia. Stąd formu-
ła: „rozum szuka wiary”, czyli mówiąc językiem Biblii: „zawierzenia”. Wydaje się, że ta formuła lepiej wskazuje właściwą drogę naszego życia.
(„Droga duchowa”).

Ojciec Włodzimierz pewnie niełatwo, ale chętnie pokonując przestrzeń, służył wielu – i formalnym, i opartym na przyjaźni – środowiskom, wspólnotom, grupom słowem mówionym: wygłaszając konferencje, prowadząc rekolekcje, seminaria czy warsztaty. Upowszechniane przez
nowe media docierały one do wielu słuchaczy.

Służył Bożemu Słowu także słowem pisanym, doceniał jego wagę – zainicjował powstanie i był dyrektorem Wydawnictwa Benedyktynów TYNIEC. Jest autorem wielu książek o tematyce
duchowej*. Z racji łączącej nas przyjaźni i mojej profesji (jestem językoznawcą) często, otwierając pocztę, czytałam: Droga Aldono, przygotowałem kolejną książeczkę… Ostatnio w końcu listopada 2020 roku. Przywoływane więc tu teksty są mi szczególnie bliskie – nim docierały do czytelników, pojawiały się na ekranie mojego komputera, większość książek widziałam w wersji surowej, redagowałam je, zadawałam pytania, komentowałam. I tak przez te kilkanaście lat patrzyłam, jak doskonali się warsztat pisarski Ojca, jak coraz prościej i bezpośrednio wyraża głębokie treści, które tym skuteczniej trafiały do swych odbiorców.

I choć ten widzialny dorobek jest ogromny, tego, co sprawił w Nim Bóg, i czego dokonał w innych za Jego pośrednictwem, możemy się jedynie domyślać. Jak pisał: Każdy z nas sam musi usłyszeć słowo od Boga do niego skierowane. Słudzy słowa jedynie mogą pomóc nam je odkryć, ale ich wykładnia powinna nam tylko to słowo przybliżyć, uczynić je dla nas bardziej
żywym
(„Duchowość lidera”).


Ojciec Włodzimierz zostawił niewątpliwie „na tej właściwej drodze życia” wyraźne i liczne drogowskazy, orientacyjne znaki, by otwierać się
na Słowo Boże:

sztuka SPOTKANIA w lectio divina (Przyjęcie zaś słowa i pójście za nim wprowadza w zażyłą więź z Bogiem, którą dzisiaj nazwalibyśmy więzią miłości”);

konieczność POJEDNANIA I PRZEBACZANIA (Przebaczenie jest lekarstwem leczącym ranę zadaną wzajemnej więzi osobowej, która ze
swej natury powinna być więzią miłości.
);

odwaga UZNANIA PRAWDY o sobie w modlitwie (To właśnie w modlitwie człowiek ma szansę naprawdę być sobą i odnaleźć swoją tożsamość.);

dążenie do CZYSTOŚCI SERCA (Poza sercem spotkanie z Bogiem jest zewnętrzne – a mówiąc dokładniej – poza sercem nie ma prawdziwego spotkania z Bogiem);

rozeznawanie głosu SUMIENIA (Sumienie jest słuchem serca prowadzącym do nawrócenia);

mobilizacja do CZUJNOŚCI (Boga można spotkać tylko tu i teraz. Bóg jest żywy i żywa jest tylko obecna chwila. Przeszłość jest w pamięci, przyszłości jeszcze nie ma, żywe jest tylko to, co jest tu i teraz);

wymóg PRZYTOMNEGO ŻYCIA (Jest ono przeciwieństwem bezprzytomnego istnienia wczuciu, że „jakoś tam będzie”. Bezprzytomność jest duchową śmiercią).

Kierujmy się nimi.
Cel znamy.
Idźmy.

Tekst „Nie w porę. Wspomnienie śp. o Włodzimierza Zatorskiego” ukazał się po raz pierwszy w Biuletynie Klubu Inteligencji Katolickiej w Katowicach „Dlatego” 24 stycznia 2021 r.

Zespół Fundacji
guest
3 Komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments
Andrzej Waligora
Andrzej Waligora
3 lat temu

Dzięki za ten text, jesteśmy wszyscy głodni słowa b Włodka🙏🌞

Jadzia
Jadzia
3 lat temu

Przeczytałam prawie wszystkie książki Włodka, dziękuję Pani za wkład w to piękne dzieło duchowej wiary, którą w nas zaszczepiał