Reguła św. Benedykta dla ludzi dzisiaj

Reguła dla mnichów św. Benedykta, które powstała w VI wieku, stała się jednym z fundamentalnych tekstów kultury europejskiej. Zawiera ona właściwie wszystkie podstawowe wartości kultury europejskiej i dlatego można ją omawiać pod różnym kontem. Tutaj chcielibyśmy skoncentrować się na trzech szczególnych wartościach związanych z życiem we wspólnocie, a tak bardzo cenionych w naszej kulturze. Do nich należą: kultura pracy, szacunek do osoby ludzkiej i wzajemne braterstwo oraz harmonia i równowaga w życiu. Przyjrzyjmy się tym wartościom bliżej.

Kultura pracy

Praca widziana przez św. Benedykta w kontekście naszego nieustannego życia przed Bogiem otrzymała wielką godność. Nie ogranicza się ona ani do konieczności zdobywania środków utrzymania, choć ta konieczność także jest przez Benedykta z szacunkiem podejmowana (zob. RegBen 48,8), ani nie ogranicza się do swoiście pojętej ascezy, ale otrzymuje wartość podobną do modlitwy chwalącej Boga.

Bezczynność jest wrogiem duszy. Dlatego też bracia muszą się zajmować w określonych godzinach pracą fizyczną i również w określonych godzinach czytaniem duchownym. (…)

Gdyby zaś warunki miejscowe lub ubóstwo kazały braciom własnoręcznie zbierać plony, niechaj się tym  nie martwią, bo właśnie wówczas są prawdziwymi mnichami, jeśli żyją z pracy rąk swoich, jak Ojcowie nasi i Apostołowie (…) W niedzielę natomiast niech czytaniem zajmują się wszyscy oprócz  tych, których wyznaczono do różnych funkcji. Jeśli zaś ktoś jest tak niedbały i leniwy, że nie chce albo nie może ani rozmyślać, ani czytać, trzeba mu zlecić jakąś pracę do wykonania, aby nie był bezczynny. Niechaj bracia chorzy lub słabi otrzymują takie zajęcia, żeby nie groziła im bezczynność, lecz jednocześnie, by nadmiar roboty ich nie przytłaczał lub nie skłaniał do odejścia. Opat powinien mieć wzgląd na ich słabość (RB 48,1.7n.22–25).

Praca jest potrzebna ze względów duchowych(!), bo „bezczynność jest wrogiem duszy”. Tak się dzieje, ponieważ człowiek ze swojej natury realizuje się w relacji z innymi.Jego życie jest z istoty nieustannym dialogiem, w którym uzyskujeono właściwy sens. Praca jest integralną częścią tego dialogu człowieka z innymi. Dialog na tym poziomie rozpoczyna się od domu rodzinnego, gdzie rodzice opiekując się dziećmi, służą im w ich rozwoju i w ten sposób wyrażają swoją miłość do dzieci. Także mąż i żona przez swoją pracę dla domu wyrażają wzajemnie do siebie miłość. To się także przenosi na całe społeczeństwo. Każda praca w istocie swojej jest służbą i w ten sposób wypowiedzią. Jednak ta wypowiedź może być „dobrym słowem” lub „słowem złym”. Z pewnością sprzedaż narkotyków jest „złym słowem”, jest diabelską pokusą skierowaną do innych. Natomiast zwykła praca, czy to produkcja czegoś użytecznego dla innych, czy usługa, są służbą na rzecz drugiego. Oczywiście praca może być niesprawiedliwie oceniana i niesprawiedliwie wynagradzana, jednak sama praca jest zasadniczo „dobrym słowem” dla innych.

Wypowiadając to „dobre słowo”, wchodzimy w dialog z innymi. Jaki jest sens tego dialogu? Z kim jesteśmy w dialogu, gdy robimycokolwiek? Spontanicznie człowiek robi coś, bo „musi”, musi zarabiać na utrzymanie swoje i swojej rodziny. W pracy, podobnie jak w rozmowach z innymi staramy się nie tylko coś zdobyć, czegoś dowiedzieć, ale też siebie pokazać od dobrej strony i tym samym otrzymać potwierdzenia własnej godności, bycia dobrym. Praca jako rodzaj dialogu posiada całą gamę różnych znaczeń i sensów. Między innymi może stać się ona ucieczką od dialogu ze sobą samym, od konfrontacji z najgłębszymi pytaniami egzystencjalnymi, co niestety dzisiaj jest dosyć częstym zjawiskiem i przejawem acedii.Oczywiście taka ucieczka nie jest niczym dobrym i to niezależnie od tego, czy sama praca służy innym w dobrym, czy w złym.

Natomiast niezależnie od wszystkiego,bezczynność pozostawia człowieka w swoistej pustce, którą musi on jakoś zapełnić i znaleźć dla siebie sens. Jeżeli jest to wynik ucieczki, to usprawiedliwia się najczęściej przez szemranie i plotkowanie, a przez to zatruwa własne serce.

Praca tak, czy inaczej, czemuś służy. Jeżeli jest szczerą służbą dla innych, jest realizacją miłości bliźniego. Jednak może ona nie zostać dobrze odczytana, może jej sens nie przemówić do innych. Brak wówczas prawdziwego dialogu. Dlatego najbardziej właściwie podejmujemy ją jako uwielbienie Boga, czyli „modlitwę ciała”. I tak pracę widzi św. Benedykt. Prawdziwym hasłem św. Benedykta jest: „Aby we wszystkim był uwielbiony Bóg”. Uwielbienie Boga jest zasadniczym celem liturgii. Natomiast rozszerzone na całość naszego życia, na wszelkie zaangażowanie, stawia nas zasadniczo we wszystkich sytuacjach życia w obliczu Boga, a tym samym w postawie wdzięczności i oddania czci Bogu. Św. Benedykt zaczerpnął to zdanie z Pierwszego Listu św. Piotra:

Jeżeli ktoś ma dar przemawiania, niech to będą jakby słowa Boże! Jeżeli ktoś pełni posługę, niech to czyni mocą, której Bóg udziela, aby we wszystkim był uwielbiony Bóg przez Jezusa Chrystusa. Jemu chwała i moc na wieki wieków! Amen. (1 P 4,11).

Św. Benedykt wypowiada tą zasadę w najbardziej świeckiej ze świeckich czynności, jakim jest handel:

Przy ustalaniu zaś ceny nie trzeba dopuszczać do głosu złej chciwości. Lepiej jest zawsze sprzedawać nieco taniej, niż to mogą czynić ludzie świeccy, aby we wszystkim Bóg był uwielbiony (1 P 4,11) (RegBen 57,7–9).

Tym bardziej odnosi się to do wszystkich naszych czynności i relacji, w jakich się odnajdujemy codziennie. Tę myśl św. Benedykt wyraża w Regule na różne sposoby. I taknp. pisząc o szacunku, jaki szafarz winien mieć do narzędzi pracy:

Wszelkie przedmioty i w ogóle wszystko, co stanowi własność klasztoru, powinien szafarz traktować tak, jak gdyby to były naczynia święte z ołtarza. Nic nie wolno mu zaniedbywać (RB 31,10n).

Takie rozumienie pracy zaowocowało wspaniałymi dziełami wykonanymi przez mnichów zupełnie anonimowo, bez szukania własnej sławy czy uznania, zarówno u współczesnych, jak i u potomnych, co tak mocno charakteryzuje czasy nowożytne. Św. Benedykt wyraźnie ostrzega przed pysznieniem się z własnych umiejętności:

Jeśli są w klasztorze rzemieślnicy, niechaj z całą pokorą uprawiają swoją sztukę, gdy im opat na to zezwoli. Gdyby jednak ktoś z nich pysznił się swoją umiejętnością, sądząc, że przynosi jakąś korzyść klasztorowi, trzeba go od tej pracy odsunąć i już do niej więcej nie dopuszczać, chyba że się upokorzy i że opat mu ponownie rozkaże wykonywać ów zawód (RB 57,1–3).

Zatem praca nie może stanowić podstawy do pysznienia się, do zdobywania uznania i sławy. Stoi to całkowiciew opozycji do dzisiejszej postawy ludzi. W pracy, podobnie jak w innych dziedzinach, człowiek powinien odnajdywać się przed Bogiem i Jemu służyć. Niewłaściwa postawa niszczy samego człowieka i jego więź z Bogiem, i dlatego trzeba czasem kogoś odsunąć od określonej pracy.

Cywilizacja europejska została zasadniczo zbudowana na wielkiej kulturze pracy, której twórczy charakter pozwalał uczestniczyć człowiekowi w Bożym dziele stworzenia. Dzisiejszy upadek etosu pracy zagraża jej tożsamości i niszczy właściwe relacje pomiędzy ludźmi. Praca może się stać wręcz narzędziem w ręku Szatana dla niszczenia człowieka. Tak było np. w obozach koncentracyjnych, tak jest w każdej formie pracy niewolniczej. Żeby praca prawdziwie budowała człowieka, musi być wyrazem jego godności, wypowiedzią w wolności i pragnieniu tworzenia dobra i relacji w miłości i szacunku do innych.Ponieważ jednak nie zawsze otrzymujemy, w odpowiedzi na gest naszej życzliwości, wdzięczność ze strony innych, odniesienie pracy do Boga i służba Jemu w tej posłudze daje nam najlepsze ukierunkowanie. Staje się ona naszym udziałem w stwórczym dziele samego Boga. Właśnie do tego Bóg stworzył człowieka, jak to odczytujemy z obu opisów stworzenia człowieka w pierwszym i drugim rozdziale Księgi Rodzaju.

Szacunek do osoby ludzkiej i braterstwo

W dziedzinie społecznej ogromne znaczenie w naszej kulturze zachodniej ma zasada równości i braterstwa. Nie było jej w cywilizacji rzymskiej, nawet wtedy, gdy stała się ona chrześcijańska(!). Natomiast św. Benedykt postawił ją jako punkt wyjścia w budowaniu wspólnoty klasztornej:

Opat nie powinien nikogo w klasztorze wyróżniać, ani kochać jednego mnicha bardziej od innego, chyba że ktoś okaże się lepszym w dobrych uczynkach i w posłuszeństwie. Jeżeli nie ma jakiejś innej rozumnej przyczyny, wolno urodzonemu nie należy przyznawać żadnego pierwszeństwa przed tym, który wstąpił do klasztoru jako niewolnik. Gdyby jednak opat uznał, że tego wymaga sprawiedliwość, on sam zdecyduje o miejscu takiego mnicha, kimkolwiek by on był. W innym przypadku niech wszyscy bracia zachowują swoje miejsca. Czy wolni bowiem, czy niewolnicy, wszyscy jesteśmy jednym w Chrystusie i pod rozkazami jednego Pana dźwigamy równy [dla wszystkich] ciężar Jego służby. Albowiem u Boga nie ma względu na osobę (Rz 2, 11). Tylko w jeden sposób możemy się wyróżnić w Jego oczach: jeśli będziemy pokorni, a zarazem lepsi od innych w dobrych uczynkach. Niech więc opat darzy wszystkich jednakową miłością i niech wszystkich traktuje jednakowo, zgodnie z ich zasługami (RegBen 2,16–22).

Zasada ta wynika z ewangelicznego szacunku do osoby ludzkiej jako takiej, niezależnie od jej pochodzenia i godności w wymiarze społecznym. Pan Jezus wypowiedział bardzo zdecydowanie zasadę nie wynoszenia się nad innych w wielu miejscach w Ewangelii. W kontekście wynoszenia się uczonych w Piśmie i faryzeuszy ponad innych powiedział do swoich uczniów:

[Uczeni w Piśmie i faryzeusze] lubią zaszczytne miejsca na ucztach i pierwsze krzesła w synagogach.7Chcą, by ich pozdrawiano na rynkach i żeby ludzie nazywali ich Rabbi.8A wy nie pozwalajcie nazywać się Rabbi, albowiem jeden jest wasz Nauczyciel, a wy wszyscy jesteście braćmi.9Nikogo też na ziemi nie nazywajcie waszym ojcem; jeden bowiem jest Ojciec wasz, Ten w niebie.10Nie chciejcie również, żeby was nazywano mistrzami, bo jeden jest tylko wasz Mistrz, Chrystus.11Największy z was niech będzie waszym sługą.12Kto się wywyższa, będzie poniżony, a kto się poniża, będzie wywyższony (Mt 23,6–12).

Podobnie w kontekście sporu pomiędzy uczniami o to, kto z nich jest największy, powiedział do nich:

Wiecie, że ci, którzy uchodzą za władców narodów, uciskają je, a ich wielcy dają im odczuć swą władzę.43Nie tak będzie między wami. Lecz kto by między wami chciał się stać wielkim, niech będzie sługą waszym.44A kto by chciał być pierwszym między wami, niech będzie niewolnikiem wszystkich.45Bo i Syn Człowieczy nie przyszedł, aby Mu służono, lecz żeby służyć i dać swoje życie jako okup za wielu» (Mk 10,42–45).

Później św. Paweł wypowiedział tę zasadę jeszcze bardziej jednoznacznie i zdecydowanie w odniesieniu do chrześcijan w ich życiu we wspólnocie:

A tu już nie ma Greka ani Żyda, obrzezania ani nieobrzezania, barbarzyńcy, Scyty, niewolnika, wolnego, lecz wszystkim we wszystkich jest Chrystus.12Jako więc wybrańcy Boży – święci i umiłowani – obleczcie się w serdeczne współczucie, w dobroć, pokorę, cichość, cierpliwość,13znosząc jedni drugich i wybaczając sobie nawzajem, jeśliby ktoś miał coś do zarzucenia drugiemu: jak Pan wybaczył wam, tak i wy.14Na to zaś wszystko przywdziejcie miłość, która jest spoiwem doskonałości.15A w sercach waszych niech panuje pokój Chrystusowy, do którego też zostaliście wezwani w jednym Ciele. I bądźcie wdzięczni (Kol 3,11–15).

Św. Benedykt te zalecenia Ewangelii przyjął z całą konsekwencją. Zaleca on opatowi szacunek dla każdego mnicha i dlatego powinien odróżniać on złe postępowanie od samej osoby i jej godności:

Ten, kto został opatem, niechaj zawsze pamięta, jakie brzemię podjął i komu zda sprawę ze swego zarządu. 8 Niech wie, że ma raczej pomagać niż przewodzić. 9 Powinien być więc uczony w Prawie Bożym, by potrafił i miał z czego wydobywać rzeczy nowe i stare (Mt 13,52), powinien mieć czyste serce, trzeźwy umysł i miłosierdzie. 10 Niech zawsze miłosierdziu daje pierwszeństwo nad sądem, aby sam go także dostąpił. 11 Niechaj nienawidzi wad, a miłuje braci (RegBen 64,7−11).

Nie można człowieka sprowadzać do funkcji, jaką spełnia. Każdy z nas posiada swoją wartość nie z racji pełnionej funkcji, ale z tego powodu, że jesteśmy dziećmi Boga. Nic na ziemi nie jest w stanie tej godności przewyższyć. Ta godność nadaje naszemu życiu sens i każe traktować każdego z właściwym szacunkiem, co jednak nie oznacza, że mamy tolerować zło i głupotę. W tym duchu też św. Benedykt pisze do szafarza:

Braciom niechaj nie sprawia przykrości. Jeśli zdarzy się, że ktoś zwróci się do niego z nierozsądnym żądaniem, niechaj nie sprawia proszącemu przykrości traktując go pogardliwie, lecz rozsądnie i z pokorą odmówi spełnienia niestosownej prośby (RegBen 31,6n).

Ponadto zaleca on bardzo wyraźnie w kilku miejscach wszystkim braciom wzajemny szacunek do siebie:

Niech zatem młodsi starszych szanują, a starsi niechaj kochają młodszych. 11 Zwracając się do drugiego, nikomu nie wolno posłużyć się samym tylko imieniem, 12 lecz starsi powinni mówić do młodszych „bracia”, młodsi zaś do starszych nonni, co oznacza „czcigodni ojcowie” (RegBen 63,10–12).

Podobnie zaleca okazywać szacunek wszystkim ludziom przybywającym do klasztoru:

Wszystkich przychodzących do klasztoru gości należy przyjmować jak Chrystusa, gdyż On sam powie: Gościem byłem i przyjęliście mnie (Mt 25,35). 2 Wszystkim trzeba też okazywać  należny szacunek, a zwłaszcza zaś braciom w wierze (Ga 6,16) oraz pielgrzymom (RegBen 53,1n).

Szacunek dla osoby ludzkiej jest do dzisiaj chlubą kultury europejskiej. W systemie niewolniczym godność osoby nie była ani odkryta, ani tym bardziej uznana. Podobnie niestety od strony praktycznej było w feudalizmie, gdzie podzielono ludzi na stany wskazując jednocześnie lepszych i gorszych. Niestety skłonność do wywyższania się ponad innych pozostaje stałymdążeniem u ludzi niezależnie od kultury. Niemniej istotne jest to, czy godność osoby jako takiej i równość wszystkich jest uznana i wprowadza się tę zasadę do prawa i wychowania w życiu społecznym. Dzisiaj spotykamy się z innymi cywilizacjami, gdzie jej jeszcze nie odkryto w pełni i dlatego przerażają nas niektóre zwyczaje panujące u tych ludów.

Harmonia i równowaga w życiu

Św. Benedykta cechował rozsądek oraz troska o harmonię i równowagę w życiu. Cała Reguła tą troską jest przeniknięta. W Prologu pisze o potrzebie stworzenia „szkoły służby Pańskiej” i jednocześnie się zastrzega:

Mamy zatem założyć szkołę służby Pańskiej. 46 Ufamy przy tym, że zakładając ją nie ustanowimy nic surowego ani nazbyt trudnego (RegBenProl 45–46).

Stosunkowo łatwo stworzyć i nawet realizować ideał oparty na jednej myśli, jednym ideale, któremu wszystko się podporządkowuje. Staje się on wówczas prostym wytrychem do interpretacji wszystkiego. Takie idee, czy to w odniesieniu do religii, czy w polityce są charakterystyczne dla fanatyzmu i ostatecznie prowadzą do bardzo złych skutków. Przede wszystkim prowadzą do braku wrażliwości na uwarunkowania wynikające z życia. W życiu natomiast trzeba umieć uwzględnić wiele czynników jednocześnie i nie upraszczać sprawy do jednego wymiaru. Natomiast w każdym z nas istnieje skłonność do łatwej i jednoznacznej oceny zasad postępowania i stąd budowania sobie uproszczonych kryteriów.

Ta zasada odnosi się także do budowania właściwej duchowości. Istnieje pokusa radykalizmu np. ascetycznego, przez który ktoś chce szybko osiągnąć duchowe szczyty. W tym kontekście św. Benedykt mówi wpierw o potrzebie przejścia właściwej szkoły życia we wspólnocie przez wyćwiczenie się we wszystkich cnotach. Tak np. pisze o tych, którzy chcą zostać pustelnikami, czyli anachoretami:

Drugi [rodzaj mnichów] to anachoreci, tzn. pustelnicy. Oni to nie w pierwszym porywie zachwytu nad życiem mniszym, lecz przechodząc długą próbę w klasztorze, od wielu uczyli się, jak należy walczyć z diabłem, a dobrze przygotowani w szeregach braci do samotnej walki na pustyni i dość już silni, by obejść się bez pomocy bliźniego, są w stanie, z pomocą Bożą, zmagać się w pojedynkę ze złem czającym się w ciele i w myślach (RegBen 1,3–5).

Tę samą zasadę powtarza potem w epilogu swojej Reguły:

Jeśli więc śpieszysz do ojczyzny niebieskiej, przestrzegaj najpierw z pomocą Chrystusa tej maleńkiej Reguły, którą pisaliśmy dla początkujących. A wówczas, otoczony opieką Bożą, owe wzniosłe szczyty cnoty i wiedzy, o których właśnie wspominaliśmy, i ty także kiedyś osiągniesz! (RegBen 73,8–9).

Wspomniane „szczyty cnoty i wiedzy”, to zalecenia, jakie mnich może znaleźć zarówno w Piśmie Świętym, jak i we wskazaniach św. Bazylego, Kasjana i innych Ojców Kościoła i Pustyni. Warunkiem wzrostu do tych szczytów jest dobre osadzenie w cnotach zwyczajnych, koniecznych w życiu każdego uczciwego człowieka i chrześcijanina. Budowanie siebie musi być oparte o harmonijny wzrost. Aby stać się kimś duchowo dojrzałym wpierw trzeba stać się dojrzałym człowiekiem i chrześcijaninem w codzienności. Stąd tak mocny akcent na harmonię i zwyczajność życia. Ta zwyczajność także nie wydaje się dla wielu atrakcyjna. Zwykle ludzie szukają czegoś nadzwyczajnego widząc w tym realizację siebie. Jest to jednak wielka pokusa i zwodnicza myśl.

Myśl harmonizująca wszystkie wymiary ludzkiego życia bez negowania żadnego, lecz komponującaje w całość, ustalając ich wzajemne relacje i proporcje wymaga dużej dojrzałości. Taki ideał nie wydaje się zazwyczaj dla ludzi atrakcyjny, jednak to harmonijna jedność buduje prawdziwe podwaliny kultury i cywilizacji, która ma szanse przetrwać wieki. Właśnie taką drogę wybrał przy pisaniu Reguła św. Benedykt.

W przytoczonym wyżej fragmencie rozdziału o codziennej pracy, św. Benedykt troszczy się o właściwy podział czasu na pracę i czytanie duchowe. Nieco dalej św. Benedykt mówi o umiarze w samym obciążeniu pracą:

We wszystkim jednak należy zachować umiar ze względu na tych, którym brak siły ducha (RegBen 48,9).

Podobnie o podział obowiązków i obciążenie braci:

Gdyby potrzebowali pomocy, trzeba im ją przydzielić, aby swoją posługę wypełniali bez szemrania. A z drugiej strony w czasie, kiedy byliby mniej zajęci, niechaj pójdą do pracy tam, dokąd ich poślą. 19 Zasada ta dotyczy zresztą nie tylko ich, lecz również wszystkich innych funkcji w klasztorze: 20 Jeśli ktoś potrzebuje pomocy, powinien ją dostać, z drugiej zaś strony, jeśli ma więcej czasu wolnego, niechaj posłusznie spełnia wszystko, co mu zlecą (RegBen 53,18−20).

Umiar powinien cechować mnichów we wszystkim, także w posiłkach, rozmowach, w ascezie… O posiłkach czytamy:

Trzeba jednak przede wszystkim unikać braku umiaru, aby nigdy żaden mnich się nie przejadał (RegBen 39,7).

Opatowi św. Benedykt zaleca roztropność i umiar względem braci:

W swych zarządzeniach przezorny i rozważny, [bez względu na to] czy sprawa, w której wydaje polecenie dotyczy Boga czy świata, niech zawsze zachowuje wnikliwość i umiar, 18 pomnąc na roztropność świętego Jakuba, gdy mówił: Jeśli zmęczę moje stada nazbyt uciążliwą drogą, padną wszystkie jednego dnia (Rdz 33,13 Wlg). 19 Niech więc opat przyswoi sobie i ten, i inne przykłady roztropności,  owej matki wszystkich cnót, i niech wszystkim kieruje z takim umiarem, by i mocni mieli to, czego pragną i słabi nie uciekali (RegBen 64,17−19).

Nieco wcześniej czytamy:

W karaniu niech postępuje roztropnie i bez przesady, aby usuwając rdzę nie zniszczył samego naczynia. 13 Niech baczy zawsze na własną ułomność i niech pamięta, by nie łamać zgniecionej trzciny. 14 Nie chcemy przez to powiedzieć, że ma pozwalać na rozrastanie się wad, lecz niech je tępi roztropnie i z miłością, w sposób, jaki uzna za pożyteczny dla każdego, jak to już powiedzieliśmy. 15 Niech się stara, aby więcej go kochano, niż miano się lękać.16 Nie powinien być nieopanowany ani trwożliwy, ani krańcowy, ani uparty, ani zazdrosny i zbyt podejrzliwy, bo nigdy nie zazna spokoju (RegBen 64,12–16).

Właściwie nic ująć i nic dodać. Te zasady są stale aktualne i ważne w zarządzaniu do dzisiaj.

Trzy wymienione wartości nie wyczerpują tego, co Reguła wnosi. Daje ona wspaniałe wzory zarządzania i organizacji życia wspólnego, ale jest także absolutnie klasycznym tekstem na temat ojcostwa.Można z niej także wydobyć podstawowe zasady komunikacji we wspólnocie, a również np. w swoim kodeksie karnym św. Benedykt mówi, jak należy karać, aby nie niszczyć samego człowieka.

Włodzimierz Zatorski OSB
Subscribe
Powiadom o
guest
0 Komentarzy
Oldest
Newest Most Voted
Inline Feedbacks
View all comments