Wybór między Życiem a śmiercią

Ostatnią książką napisaną przez o. Włodzimierza Zatorskiego jest pozycja „W życiu chodzi o Życie”. Spośród wielu mądrych wskazań tam spisanych zdecydowaliśmy się przytoczyć Wam poniższy fragment.

Droga zawierzenia

Nasze życie jest drogą z ciemności do światła. Przy czym nie jest to łatwa droga. Nie byłoby problemu, gdyby Bóg, ukazując nam swoje otwarcie na nasze prośby, pozostawał stale łatwo uchwytny. Jednak zazwyczaj bywa tak, że po otwarciu naszych oczu i pierwszym zachwycie, Bóg pozostawia nam zasady życia i jak gdyby się oddala. To doświadczenie bywa bardzo trudne, gdyż wydaje się nam, że stajemy wobec pustki. Nie mamy żadnego potwierdzenia sensu naszego wysiłku duchowego. Pojawia się wówczas pokusa zwątpienia, a dotychczasowe doświadczenia zdają się jedynie emocjonalnymi złudzeniami. W tej sytuacji pozostają nam wskazane zasady życia i siła wytrwałości. Dlatego pierwszą i najważniejszą zasadą życia duchowego jest wytrwanie w zawierzeniu miłości Boga:

Przede wszystkim kochać Boga z całego serca, z całej duszy i z całej mocy… Nadzieję swoją w Bogu pokładać (RegBen 4,1.41).

Czasem ta wiara musi się zmierzyć z doświadczeniem, które wydaje się jej przeczyć. Przed takimi próbami stała niejednokrotnie Maryja. Wobec wspaniałej zapowiedzi anioła, że będzie Matką Mesjasza, syna Dawida, zasiadającego na tronie w Jerozolimie, kolejne wydarzenia jak gdyby całkowicie przeczyły temu, aby ostatecznie osiągnąć swój szczyt „zaprzeczenia”, gdy Jej Syn otrzymał koronę cierniową i został powieszony na krzyżu jako „bluźnierca” – tak brzmiał wyrok Sanhedrynu –jak najgorszy przestępca, pomiędzy złoczyńcami. Jego tronem okazał się krzyż! To jakaś farsa! To wydarzenie całkowicie przerastało ludzką wyobraźnię, ale właśnie paradoksalnie dobrowolne przyjęcie cierpienia i śmierci za nas uczyniło Jezusa w najprawdziwszym sensie królem nas wszystkich. Właśnie dlatego

Bóg Go nad wszystko wywyższył
i darował Mu imię ponad wszelkie imię,
aby na imię Jezusa zgięło się każde kolano
istot niebieskich i ziemskich i podziemnych.
I aby wszelki język wyznał, że Jezus Chrystus jest PANEM –
ku chwale Boga Ojca (Flp 2, 9 – 11).

To jednak wiemy dopiero my, po zmartwychwstaniu i głębokiej refleksji kierowanej Duchem Świętym. Maryja stojąca pod krzyżem tego nie mogła wiedzieć. Musiała całkowicie zawierzyć Bogu, aż do zaprzeczenia sobie i własnym macierzyńskim odczuciom. Na szczęście Bóg oszczędza nam tak skrajnych doświadczeń i prób wiary. Niemniej Pan Jezus wyraźnie mówi o konieczności podjęcia swojego krzyża. Ta myśl jest najczęściej powtarzaną myślą w Ewangelii:

Jeśli ktoś chce pójść za Mną, niech się zaprze samego siebie, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje. Bo kto chce zachować swoje życie, straci je; a kto straci swe życie z powodu Mnie i Ewangelii, zachowa je. Cóż bowiem za korzyść stanowi dla człowieka zyskać świat cały, a swoją duszę utracić? Bo cóż może dać człowiek w zamian za swoją duszę? (Mk 8, 34 – 37).

Wybrać życie

Warto zwrócić uwagę na to, że Pan Jezus bardzo konsekwentnie rozdziela nasze życie na ziemi od tego, które jest dla nas przygotowane w domu Ojca. „Utrata swojej duszy” odnosi się do tego życia w domu Ojca, gdyż dusza, a w naszym przypadku duch ożywiający, jest nam dany przez Boga w momencie naszego stworzenia. Zatracenie go w tym, co doczesne, co jest ze swojej natury przemijające i ginące, jest taką utratą. Natomiast „strata życia z powodu Chrystusa i Ewangelii” oznacza nasz wybór nadziei królestwa Bożego, wybór życia w Bogu. Bóg, dając nam wolność, nie może nas zbawić bez naszej wyraźnej woli zbawienia. „Strata życia dla Chrystusa” jest jednoznacznym i ostatecznym wyborem życia dla Niego i z Nim. Jako osoby wolne musimy taką decyzję podjąć świadomie i w sposób wolny, dlatego też każdy z nas musi przejść przez próbę wiary. Życie na ziemi jest nieustannym umieraniem po to, by żyć. Jesteśmy nasieniem wrzuconym w ziemię, nasieniem, które musi obumrzeć, aby wydało prawdziwe życie. Takie słowa powiedział o sobie Jezus,wzywając nas jednocześnie, byśmy szli za Nim i naśladowali Go, aby taki sam proces się w nas dokonał:

Jeśli ziarno pszenicy wpadłszy w ziemię nie obumrze, zostanie samo jedno, ale jeśli obumrze, przynosi plon obfity. Ten, kto kocha swoje życie, traci je, a kto nienawidzi swego życia na tym świecie, zachowa je na życie wieczne. Kto chciałby zaś Mi służyć, niech idzie za Mną, a gdzie Ja jestem, tam będzie i mój sługa. A jeśli ktoś Mi służy, uczci go mój Ojciec (J 12, 24 – 26).

O takim samym doświadczeniu obumierania pisał św. Paweł w Liście do Koryntian:

Nosimy nieustannie w ciele naszym konanie Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym ciele. Ciągle bowiem my, którzy żyjemy, jesteśmy wydawani na śmierć z powodu Jezusa, aby życie Jezusa objawiało się w naszym śmiertelnym ciele. Tak więc działa w nas śmierć, podczas gdy w was – życie. A że mamy tego samego ducha wiary, według którego napisano: Uwierzyłem, dlatego przemówiłem, my także wierzymy i dlatego mówimy, przekonani, że Ten, który wskrzesił Jezusa, z Jezusem przywróci życie także nam i stawi nas przed sobą razem z wami (2 Kor 4, 10 – 14).

Ten proces dokonuje się w życiu wszystkich pokoleń prawdziwych uczniów Chrystusa, bo jedynie świadectwo życia może autentycznie przekazać życie innym.

Niezależnie jednak od tego, czy ktoś jest wierzący, czy nie, czy spotkał się w życiu z głoszeniem Ewangelii, czy wzrasta w innej tradycji religijnej, każdy z nas dokonuje w swoim życiu wyborów, a te wybory określają jego samego. Taka jest już istota naszego życia na ziemi. Każdy ma sumienie, każdy jest „oświecony przez odwieczny Logos, gdy przychodzi na świat” (zob. J 1, 9) i dlatego posiada podstawy do wyboru dobra, a przez to do wyboru życia. W Ewangelii owo „dobro” zostało nam objawione przez Jezusa Chrystusa. Dla niewierzącego lub wywodzącego się z innej tradycji owo „dobro” jest wartością, którą lepiej lub gorzej rozpoznaje. Jednak dążenie do niego jest zasadniczym imperatywem naszego życia, podobnie jak walka ze złem, które w sobie odnajdujemy.

Jeśli więc razem z Chrystusem powstaliście z martwych, szukajcie tego, co w górze, gdzie przebywa Chrystus, zasiadający po prawicy Boga. Dążcie do tego, co w górze, nie do tego, co na ziemi. Umarliście bowiem i wasze życie jest ukryte z Chrystusem w Bogu. Gdy się ukaże Chrystus, nasze Życie, wtedy i wy razem z Nim ukażecie się w chwale. Zadajcie więc śmierć temu, co przyziemne w członkach: rozpuście, nieczystości, lubieżności, złej żądzy i chciwości, bo ona jest bałwochwalstwem. Z ich powodu nadchodzi gniew Boży na synów buntu (Kol 3, 1 – 6).

Zasadnicze wybory odnoszące się do dobra i zła, życia i śmierci, dokonują się w sercu człowieka, jak o tym mówi jego określenie z Katechizmu, które wyżej przytoczyliśmy. Jest w nim napisane: „Jest ono [tj. serce] miejscem decyzji w głębi naszych wewnętrznych dążeń. Jest miejscem prawdy, w którym wybieramy życie lub śmierć”. Ten wybór jest poważny i to niezależnie od tego, czy ktoś sobie z tego zdaje sprawę, czy nie. W życiu o coś chodzi – jak mówił ks. Tischner. I to, o co chodzi, jest rozstrzygające o naszym życiu na wieki.

Bóg nie pozwoli z siebie szydzić. A co człowiek sieje, to i żąć będzie: kto sieje w ciele swoim, jako plon ciała zbierze zagładę; kto sieje w duchu, jako plon ducha zbierze życie wieczne. W czynieniu dobra nie ustawajmy, bo gdy pora nadejdzie, będziemy zbierać plony, o ile w pracy nie ustaniemy. A zatem, dopóki mamy czas, czyńmy dobrze wszystkim, zwłaszcza zaś naszym braciom w wierze (Ga 6, 8 – 10).

Zaufanie miłosierdziu Bożemu

Niestety w naszym życiu bywa różnie, nasze wybory mogą być dobre, ale bywają też i złe, prowadzące do śmierci. Jednak walka o życie trwa do ostatniego tchnienia. I nawet jeżeli wiele razy wybraliśmy zło prowadzące do śmierci, to jednak możemy się nawrócić i odzyskać życie. Koronnym przykładem takiej sytuacji jest ów „dobry łotr”, którego powieszono razem z Jezusem. Kiedy jego towarzysz szydził z Jezusa, ten odpowiedział mu:

Ty nawet Boga się nie boisz, chociaż tę samą karę ponosisz? My przecież – sprawiedliwie, odbieramy bowiem słuszną karę za nasze uczynki, ale On nic złego nie uczynił». I dodał: «Jezu, wspomnij na mnie, gdy przyjdziesz do swego królestwa (Łk 23,40–42).

W odpowiedzi usłyszał coś, co niewątpliwie chciałby usłyszeć każdy uczeń Chrystusa w chwili śmierci:

Jezus mu odpowiedział: Zaprawdę, powiadam ci: Dziś będziesz ze Mną w raju (Łk 23,43).

W związku z tym niezmiernie ważne jest zalecenie św. Benedykta:

I nigdy nie [możemy] tracić ufności w miłosierdzie Boże (4, 74).

To zalecenie jest niezmiernie ważne zwłaszcza w obliczu śmierci. Wydaje się, że ostatnią i najgroźniejszą pokusą szatańską jest w obliczu śmierci przekonanie człowieka, że Bóg mu nie przebaczy jego niegodziwości: „Z czym chcesz iść do Boga, który jest światłością bez żadnej ciemności!?”. Otóż ta ostatnia pokusa musi ulec wobec naszej wiary w Boga, który jest miłością i nie może nie przebaczyć, gdy Go szczerze prosimy o przebaczenie, bo jego istotą jest miłość bez miary, absolutnie czysta. Gdyby nie przebaczył, zaprzeczyłby sobie samemu. To, że w Nim nie ma żadnej ciemności, oznacza, że nie ma w sobie żadnej pamiętliwości, chowanej złości na nas, ale że ma w sobie jedynie pragnienie „naszego nawrócenia i życia” (zob. Ez 33, 11).

Fragment pochodzi z książki o. W. Zatorskiego pt. „W życiu chodzi o życie”, którą można kupić na stronie Wydawnictwa Tyniec.

Włodzimierz Zatorski OSB
guest
0 Komentarzy
Inline Feedbacks
View all comments